niedziela, 14 czerwca 2009

Najpiękniejsza stolica Europy

Wróciłam!
Sztokholm był piękny przez te kilka dni. Myślę, że Sztokholm był, jest, i chcę wierzyć, że będzie piękny. Miasto duże, liczące około 1 252 020 mieszkańców, a jak spaceruje się wąskimi, klimatycznymi uliczkami starówki ma się wrażenie, że jest się w starej, maleńkiej, niesamowicie malowniczej mieścinie zapomnianej przez ludzkość.

Ja miałam takie wrażenie właśnie kiedy wieczorami spacerowałam po tym cudownym zakamarku świata. Żaglówki w przybrzeżnych portach nadają niepowtarzalny wakacyjny smak całemu miastu. Nigdy nie zapadający zmierzch wydłuża czas, który można przeznaczyć na zwiedzanie, a i tak zawsze jest go za mało ;)

A i rękodzieło widać na każdym rogu, jest co podziwiać i z czego czerpać inspirację, nie mogłam się opanować ;)
Zakochałam się w tym zakątku świata, obiecałam mu, że wrócę i obietnicy dotrzymam... obiecałam też, że rozpowiem wszystkim jaki piękny skrawek, stworzył Stwórca i położył tak niedaleko...




Pomocników Świętego Mikołaja można spotkać przez cały rok ;)
Polecam gorąco

Madzia:)

środa, 10 czerwca 2009

Alma Mater

Absolutorium – to zwyczajowe stwierdzenie zakończenia studiów wyższych bez uzyskania dyplomu. Absolutorium jako wpis w indeksie, który uzyskuje się po zdaniu wszystkich egzaminów i dokonaniu zaliczeń wymaganych programem studiów. A mimo to dla wielu studentów absolutorium to upragniony koniec studiów i początek samodzielnego życia jak i pracy zawodowej.



W dniu udzielania absolutorium studenci najstarszego rocznika mają okazję po raz ostatni spotkać się z władzami Uczelni i (nie koniecznie lubianymi :)) wykładowcami. Do tradycji uroczystości absolutoryjnych należy zapraszanie przez studentów najbliższej rodziny, opiekunów i przyjaciół. Rokrocznie patrzeć można na wzruszone twarze gości a nawet samych absolwentów i wierzcie mi – jest to przepiękny moment – i okazja do ostatnich pamiątkowych zdjęć. Uroczystość uświetniona jest występem chóru akademickiego, studenci odbierają kartę absolutoryjną oraz pamiątkowe tablo.




Przy tej okazji pożyczmy naszym najblizszym, dzieciom czy znajomym czegoś szczególnego, wyjątkowego czegoś czego już nigdy nie zapomną. W końcu na swój sukces pracowali bardzo długo wyjatkowo zaangażowani , niekiedy przekraczając swoje granice wytrzymałości przy nocnych zakuwaniu do niejednego egzaminu :)



Pozdrawiam serdeczenie wszystkich Absolwentów wszystkich kierunków!
Marcia ;)

czwartek, 4 czerwca 2009

"Anioły i demony"

„Adaptacja powieści bestsellerowego autora Dana Browna, po niefortunnym i nudnym "Kodzie da Vinci", miała utrudnione zadanie. Wyciągnięto jednak wnioski i twórcom udało się stworzyć ciekawszy film” - piszą o najnowszym dziele reżyserii Rona Howarda zachodnie media.


Ja książkę czytałam dosyć dawno, ale pamiętam jak duże wrażenie wywarła na mnie wiedza zdobyta przez Dana Browna. Niedorzeczne pomysły stawały się prawdopodobne dzięki umieszczeniu ich w świecie realnych miejsc i dzieł sztuki. Ze względu na swoją specyfikę film nie jest w stanie przenieść tej atmosfery na ekran. Owszem Rzym pokazano w piękny sposób, ale gdzieś zagubiono magię książki. Brak całej strony opisowej, szczegółowo wyjaśniającej wszystkie wątki i zagmatwane symboliczne zagadki, powoduje, że fabułę sprowadzono do wyścigu z czasem. Zrezygnowano również z romansu Langdona z Vittorią, co uszczupla emocjonalny ładunek zawarty w tej historii. Szanse na to, że ktoś po seansie zada sobie pytanie: "A może to prawda z tymi Iluminatami?", są raczej marne.
Zapominając jednak o powieściowym pierwowzorze trzeba docenić wiele elementów m.in. wartość akcji.


Jedynie początek jest w miarę spokojny, potem nie ma ani chwili na oddech. Hanks i Zurer pędzą od jednego kościoła do drugiego, w miarę gładko rozprawiając się z zagadką Iluminatów.


Nawet konklawe nie obędzie się bez wstrząsów, kiedy władzę papieską trzyma w rękach kamerling. Widzowie nie zaznajomieni z książką mogą również liczyć na parę zaskakujących zwrotów akcji.


Miłośnicy kina sensacyjnego dostaną obowiązkową porcję strzałów i wybuchów, które na szczęście nie dominują w tym filmie. Anioły i Demony są więc wedlug mnie sprawnie nakręconym, hollywoodzkim thrillerem, który mimo wielu zalet potwierdza znaną prawdę, że "książka była lepsza".

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Dzień Dziecka

Rodzice najbardziej żałują nie tych słów, które wyrwały im się złości, ale tych słów których nie wypowiedzieli z miłości. Dlatego w tym dniu zapewniamy Was o naszej nieustannej rodzicielskiej miłości, że o Was myślimy, że się o Was martwimy, że Was kochamy i że za Wami tęsknimy i wciąż czekamy. Że jesteśmy z Was dumni jak nikt na świecie i że jesteście najlepszymi dziećmi na świecie:))

Przez żołądek do serca..... I podobno coś w tym jest. Nawet w niektórych przypadkach działa i się sprawdza. Ja jednak, nie to miałam na celu
przygotowując w tym roku prezenty dla moich całkiem dorosłych już dzieci.
Chciałam to poprostu "zrobić łapkami":))
Pomysł spodobał mi się od samego poczatku jak tylko zagościł w mojej głowie.
Inspiracją do przygotowania zestawu były zdecydowanie blogi kulinarne po których "spaceruje" od dłuższego czasu. Powiem jeszcze, że zestawy były trzy. W sesji zdjęciowej uczestniczył jeden.

Skład zestawu:
-ocet truskawkowy (przepis z bloga SMAK IMPREZY)
-chutney z rabarbaru-pyszny słodko-kwąśny sos do mięs i serów(przepis z bloga MOJA KUCHNIA)
-aromatyzowana oliwa z oliwek (inspiracja MOJA KUCHNIA) przepis własny

Truskawki ślicznie pozują ale są tu tylko dlatego, ponieważ OCET TRUSKAWKOWY "się robi" i w tej formie był naprawdę mało fotogieniczny.Poprostu pomiędzy butelkami z oliwką powinna być butelka z octem truskawkowym.




Kilka zdjęć z "sesji" w jeszcze słoneczne, niedzielne przedpołudnie.



Te z kolei z przygotowań.




Pozdrawiam słonecznie.
Alina :)