sobota, 29 stycznia 2011

Patchwork uczy pokory!

Wszystko zaczęło się od:



Przesiedziałam pół dnia w księgarni przeglądając tę książkę, po czym kupiłam i kolejne pół dnia przesiedziałam zamknięta w pokoju przeglądając tę samą książkę. Potem pojechałam do domu i pokazałam mamie...a mama, jak to mama, niespokojna dusza. Wygrzebała ze swoich zasobów szmatki, łatki i mówi "co dziś uszyjesz?" Doskonale wiedziała, że to właśnie z nią muszę zrobić pierwsze kroki, inaczej sama nigdy się nie odważę. Tak zaraziłam się ja i zaraziłam mamę patchworkiem. Potem przyszły Święta Bożego Narodzenia i pod choinką Marcia znalazła tę samą książkę - tak zaraziłyśmy Marcię patchworkiem. Mama natomiast znalazła to:


W prezentach gwiazdkowych znalazły się jeszcze przecudnej urody kawałki patchworkowych materiałów, no i zaczęło się na dobre! Ołówek, linijka, materiały, nożyczki, maszyna i trzy dziewczyny wszystko poszło w ruch. Godziny rozmów, debat, wzajemnych inspiracji. I oto są! Nasze pierwsze patchworki!! Prace nasze własne, jednak mocno inspirowane i wspomagane książkami, ale przecież dopiero się uczymy! 
Pierwsze prace, jak to można było się spodziewać nie są idealne. Mama w chwilach dość nerwowych powtarzała "córciu, spokojnie, patchwork uczy pokory". Nie jest to najprostsza dziedzina rękodzieła jaką wszystkie razem poznałyśmy w okresie poświątecznym. Jednak tym co nas wciąż motywuje  do przekłuwania sie przez te wszystkie grube i cienkie kawałki tkanin, jest satysfakcja, że nasze własne ręce mogą zamienić pomysł w dzieło łączące pięknie tkaniny i wymyślne ściegi!
Myślę, że patchwork wejdzie na stałe do naszego małego blogowego światka. 
Mama i Marcia zabrały się w pierwszej kolejności za kosmetyczki. Pomysł i wykonanie zaciągnięte z "Patchwork dla ambitnych" 


Mamy kosmetyczka - lawendowa - a jakże! Na przydasie patchworkowe.


Marci - czerwonawa kosmetyczka na przybory do makijażu.



Ja na pierwszy ogień wzięłam coś znacznie prostszego - serwetkę inspirowaną również książką jednak po błędnych obliczeniach, które pociągnęły za sobą długie konsultacje, wyszło zupełnie co innego ;)



Jak to mówią: pierwsze śliwki robaczywki, każda z nas znalazła w swojej pracy błędy i niedociągnięcia. Ale w chwilach zwątpienia, na duchu podnoszą nas słowa Sharon Chambers, autorki książki: 
"Nie martw się jeśli coś nie wychodzi Ci perfekcyjnie. Po prostu zrób najlepiej jak potrafisz a w przypadku drobnych błędów pamiętaj, że to właśnie one nadają Twojemu patchworkowi indywidualny charakter!"

Ekipa Pachnidło
Alina, Marcia, Madzia :)