Życia nie mierzy się ilością oddechów lecz chwilami, które zapierały dech w piersiach.
Starałam się złapać jak najwięcej takich chwil. Chwil, które nie wrócą tak prędko, które zakumulowane w naszych pamięciach, przewiążemy zieloną wstążką i na zawsze schowamy w głębokie pokłady naszych serc. Ożywać będą ilekroć wracać będziemy do tych wspomnień. I tylko zdjęcia przeglądane po raz kolejny na monitorze komputera przypominać będą o tych uśmiechać, o tym blasku w oczach, o zaspanych porankach, długich, zimnych wieczorach, o dźwiękach cykad schowanych gdzieś w drzewach, o smaku do granic przesolonej wody morskiej, o zachwycie nad ciasnymi uliczkami, starymi kamienicami, o przerażaniu na widok pozostałości po niedawnej wojnie… o całkowitym odosobnieniu wśród tylu ludzi - bo liczyliśmy się tylko my, tylko On dla mnie i tylko ja dla Niego...
Może gdzieś kiedyś spacerując po warszawskiej starówce zaskoczy nas sugestywne wspomnienie przepięknego Rowinij, może kiedyś nad Zalewem Zegrzyńskim dogoni nas morska bryza, przypomnij tamte chwile ulotne jak ulotka, kiedyś jeszcze może wróci przesiąknięty romantyzmem klimat starych miasteczek, może jeszcze kiedyś zachód słońca zadziwi nas jak wtedy…
Tyle przed nami jeszcze dróg do przebycia, tyle miejsc do zobaczenia, tyle zachwytów do zadławienia, tyle jeszcze wspomnień do skolekcjonowania, tyle jeszcze chwil zapierających dech w piersiach…
madzia :)