Długo nic nie pisałam i pewnie można mnożyc powody, dla których okryłam się ciszą i ani słowem się nie odzywałam, ale nie będę tego robiła bo zaraz usłyszę od mamy i starszej siostry, że mam nie wymyślać. Więc nie będę wymyślała, tylko od razu zaprezentuję nowości, które jeszcze przed świętami wyszły spod moich rąk.
A w pełnej okazałości wygląda to tak:
Rudy dla mamy, niebieski dla siostry. Dla siostry kamizelka gotowa była już we wrześniu, dla mamy robiłam na ostatnią chwilę, do godziny 3 nad ranem w przeddzień wigilii. A to wszytko dzięki przesyłkom dostarczanym "na czas" przez naszą pocztę.
Kamizelka spodobała się również babci (mamie mamy), więc następne noce z szydełkiem w ręku. Tak naprawdę to bardzo się cieszę, powstawanie tych dwóch sprawiło mi dużo radości, a widzieć trzy pokolenia w moim rękodziele - bezcenne :)
Ciekawe tylko kiedy ja się takowej doczekam ;) chyba poproszę mamę żeby mi zrobiła ;)
Pozdrawiam was dziewczyny cieplutko :)
madzia :)