wtorek, 5 października 2010

Nosidełko na ...........


Są takie "przydasie", które chętnie eksponujemy bo same w sobie są dekoracyjne jak np. koronki, guziczki, koraliki, bibeloty. Wkładamy je wówczas w ładne szklane słoiczki i stawiamy tak by cieszyły oko. Są  jednak takie, które  ja osobiście ( chociaż myślę, że nie jestem w tej kwestii  odosobniona)   zamknęła bym w najgłębszej szufladzie. No właśnie, a jeśli dodam do tego mój ogólny wstręt do wszelakiej "maści" przewodów ( nie wiem jak się ta fobia fachowo  nazywa ) ;))  to chyba takiej szuflady nie wyprodukowali. No ale nie będę za dużo narzekać, bo wszyscy wiemy, że nie da się bez nich przynajmniej na razie funkcjonować. Może kiedyś? Jedno jest pewne, że trzeba je ukryć i to jeszcze tak żeby były łatwo dostępne a ponieważ urodą grzeszą okropnie, to jeszcze niewidoczne. Ja ( nie w tym celu ) swego czasu zakupiłam takie "nosidełko" . Ozdobiłam decu i miało służyć jako osłonka na doniczki z ziołami, motyw zresztą taki trochę tematyczny. Ale...... no właśnie , szybko okazało się, że świetnie sprawdzi się w zupełnie innej roli . Jeśli dodam do tego, że stoi w kuchni na piekarniku, czyli na takiej wysokości, że nie widać zawartości, to po prostu lepiej być nie może.


Serdecznie wszystkich pozdrawiam .
Alina.

2 komentarze:

Jo-hanah z Wrzosowej Polany pisze...

Super pomysł! Widać tylko to co ładne, a to co niezbyt piękne, ale potrzebna jest zawsze pod ręką, ale nie denerwuje oka.
Pozdrawiam cieplutko

Mira pisze...

Ciekawa jestem, czy ta niechęć do kabli wszelakich ciągnących się po domu, baterii, ładowarek i tym podobnych rzeczy jest ogólnie kobiecą przypadłością, czy są jednak na świecie kobiety, którym to nie przeszkadza. Ja przyznaję, już przestałam walczyć... to była syzyfowa praca, gdyż moi panowie udomowieni nie tylko nie widzą problemu w plątaninie kabli za biurkiem, niemożliwej do odkurzenia (bo się rozłączy!!!), ale wręcz zachwycają się nią :((( Atawizm jakiś, czy co?
Piękny pojemniczek i co najważniejsze, widać tylko jego :))) Pozdrawiam.