czwartek, 11 listopada 2010

... ledwo karczmy nie rozwalą...

"Jedzą, piją lulki palą, ledwo karczmy nie rozwalą..."

Pod koniec listopada mieliśmy trzy olbrzymie powody abyśmy mogli wszyscy zjechać się do jednego domu. Rodzina nasza w różnych miejscach Europy żyje, więc każda okazja jest dobra do wspólnego świętowania.
A oto poniżej dwa powody naszego zjazdu.


Ben obchodził swoje pierwsze urodzinki, a Paul świętował już trzeci rok życia!
Trzecim powodem była trzydziesta rocznica ślubu naszych rodziców. Ale zanim doszło do dmuchania świeczek, prezentów i wszelkich wiwatów postanowiliśmy wykorzystać sytuację i podrzucić dzieci dziadkom, sami udaliśmy się skosztować nocnego życia w kręgielni. 


Zastanawiam się jak to jest, że przy pchnięciu kulą każdy ma głupkowatą minę, wygląda co-najmniej niesymetrycznie, albo w ogóle nie chce na siebie patrzeć :)
Bawiliśmy się międzynarodowo: trzech Niemców, sześciu Polaków i jeden Tajlandczyk. Jeden z nas miał kulawą nogę więc, niestety, przesiedział na ławce rezerwowych. 
Byli tacy co świetnie się bawili, bo doskonale posiedli wiedzę na temat pchnięć kulą, inni całą noc zgłębiali tajniki dobrych pchnięć kulą, a jeszcze inni bawili się niekoniecznie licząc punkty.


Bawiliśmy się wspaniale! Tym lepiej, że trudno nam tak naprawdę przypomnieć sobie kiedy ostatni raz wyszliśmy gdzieś razem. Kto wygrał? A któż to liczył, któż pamięta? Liczy się, przecież dobra zabawa!
Ja zajęłam się organizacją i logistyką całego przedsięwzięcia. I do końca nie mogłam zrozumieć, że udało się  zebrać w jednym miejscu, o jednej godzinie 10 osób, każdy w dobrym nastroju i miał ochotę się zabawić. A każdy miał przecież nie lada drogę do przebycia. Jak widać dla chcącego nic trudnego. 


Tu mam przyjemność przedstawić Wam naszego brata- Łukasza, dalej jest Marcia, którą już znacie no i ja!


A to najmłodsze kobiety z rodu Szymańskich. Ta z lewej to najświeższy nabytek :) Bratowa-Eliza


No i wszystkie dziewczyny owego wieczornego wyjścia.
Dwie osoby pozostały trzeźwe, ktoś w końcu musiał kierować autami. 
Dziadkowie wydawali się być zadowoleni z naszych szampańskich nastrojów i popołudnia spędzonego z wnukami :) Dziękujemy Wam z całych naszych serduszek.

Gorąco pozdrawiam
madzia:) 

2 komentarze:

amma pisze...

Hey Siostra!Ale zes fajnego tego posta wymyslila! Kregle byly rewelacyjnie, juz nie pamietam kiedy sie ostatnio tak dobrze bawilam! Czekam z niecierplioscia na koncowke roku - ojj damy tym naszym facetom popalic!Co nie!?
P.S. Te moje dzieci wygladaja jakby zostaly za kare sfotografowane ;)
Calusy
marcia

amma pisze...

No tak my(rodzice) najbardziej cieszymy się, że są takie dni kiedy wszystkie drogi prowadzą do domu (a nie jest to Rzym).
Cieszę się, że zabawa się udała.My też bawiliśmy się świetnie.
Ściskamy Was mocno.
mama